sobota, 3 marca 2012

Zdjęcie na dziś – cienie

Wizyta u rodziny męża zainspirowała mnie do tego zdjęcia. Światło – mocne i ostre, oraz cienie czarne i wyraźne. 



Ostatnio bardzo spodobał mi się dubstep. Na zdrowy rozsądek – ta muzyka jest tak jazgotliwa, że powinna mnie wytrącać z równowagi. A jednak nie… Mam na to swoja teorię. Tak sobie myślę, że te dźwięki (które mój partner życiowy podsumował, jako zmieszanie organków elektrycznych grających w wirującej pralce z piłą elektryczną) dobrze oddają pracę mózgu w stanie świadomym (fale beta). To chyba musi być powód, dlaczego tak bardzo mi to odpowiada – np. kiedy pracuję i dużo myślę.

Polecam kawałek „Fall of the republic” (Arkasia) – oczywiście dubstep. Super !

Pozdrawiam Was dziś nieco jazgotliwie,
Platea Perduta

piątek, 2 marca 2012

Zdjęcie na dziś – przyszły świat



 Graffiti – zwyczajne, a jednak nie. Mam  do niego sentyment, ponieważ przypomina mi obraz w moim pokoju.



Wypożyczyłam kilka kilogramów książek z Jagiellonki – siedzę po uszy w lekturze. Mam pewien plan – książkowy rzecz jasna, ale go na razie nie zdradzę.

Mam plan nagrywać audio bloga.  Czemu? Myślę, że odczytywanie własnych przemyśleń zdopinguje mnie by sprawdzić, jak moje pisarstwo brzmi.

Pozdrawiam cieplutko,
Platea Perduta

czwartek, 1 marca 2012

Zdjęcie na dziś – gołębia refleksja


Ogólnie nie lubię gołębi. Szczególnie teraz, gdy podchmielone hormonami zalecają się, gruchają, parzą  i szukają miejsc na gniazda. Najczęściej na balkonach.

Niemniej – ten był urokliwy. Dumny. Statyczny. Zadumany.



O czym myśli gołąb? Jak zdobyć jedzenie. Gdzie spać. Z kim znaleźć chwilę ułudnej przyjemności reprodukcji. A o czym myślą ludzie? Czy nie o tym samym? Tylko przeniesionym na grunt rozwoju. Skąd wziąć pieniądze na jedzenie, na czynsz. Jak spełnić się – dysząc i wykrzykując niezrozumiałe jęki uniesienia: normalnie, czy inaczej (co by nie powiedzieć „nienormalnie”).

Gonimy za czymś. Za czym?

Pozdrawiam Was,
Platea Perduta

Podsumowanie miesiąca – luty 2012





Jaki był miesiąc luty? Wbrew szarej aurze na zewnątrz – kolorowy, ale nie tylko samymi odcieniami tęczy. Także  kolorami smutnymi i ponurymi: czarnym, szarym, burym.



W lutym obiłam się o tłustoczwartkową rozpustę. Z kontr pozycji uderzyła mnie środa popielcowa ze swoją zadumą nad śmiercią i istnieniem. Stanęłam twarzą w twarz z cukierkowymi walentynkami. Na początku lutego zmagałam się ze skrzypiącymi mrozami, by pod koniec cierpieć na nadmiar wody w butach i chlupiące dookoła błotko.

Temu, co działo się w świecie za oknem wtórowało moje własne wnętrze. Czułam się nieustannie targana niepokojem: o to gdzie jestem, gdzie idę, co chcę, a czego nie. Z tych uczuć zrodził się smutek i przygnębienie. Miałam wrażenie wypłynięcia po ciemku na nieznane wody. Pozbawiona kompasu, dryfowałam modląc się o właściwy nurt, który zepchnie mnie do bezpiecznych lądów. Chodziłam po omacku. Czy z tych chaotycznych ruchów, coś powstało?

Na razie, nie mogę powiedzieć, że tak, ale…. Czuję zmianę – w samej sobie. 

Przede wszystkim wzięłam sobie do serca słowa: „Od przygnębienia i smutków, radości nie przybędzie”.

Yves Rocher – recenzja: cień do powiek w kremie Couleurs Nature


W zeszłym tygodniu zrobiłam swoje pierwsze zakupy w Yves Rocher. Sklep nieco drogi, ale, że akurat były promocje… Ponadto dostałam zestaw startowy - kilka próbek, siatka na zakupy, bony na przyszłość. Zakupiłam sobie cień do powiek w kremie Couleurs Nature w odcieniu 05 bronze, za ok. 30 PLN (5 ml). Już dawno nie używałam cieniu w kremie – zwykle mnie uczulały. Ten po wypróbowaniu okazał się być dla mnie przyjazny. 




Odcień nazywa się bronze, ale co on ma wspólnego z brązem? Jak dla mnie to bardzo brudna zieleń, wpadająca nieco w Khaki. Owszem, w pewnym świetle ten cień mieni się nutkami brązu, ale brązowy  na pewno nie jest. Cień jest metaliczny – podoba mi się efekt, jaki daje: metalicznego połysku. Wydaje się, że jest ciemny, ale po roztarciu – łagodnieje.


Czas wysychania jest przeciętny, niemniej – potrzeba nieco precyzji, aby go nałożyć. Już po wyschnięciu daje się rozcierać. Trzyma się na powiekach bardzo dobrze. Po całym dniu nie zauważyłam, żeby coś stracił. Nie zrolował się! Nie wiem, czy to zasługa cienia, czy bazy pod cienie.

Podsumowując, jestem zadowolona. W ofercie były i inne odcienie, ale w bardzo przebranych sztukach. Nie wiem, czy to koniec kolekcji, czy cienie te powrócą, ale gdy będę mieć okazję, pewnie zakupię inny odcień.

Pozdrawiam,
Platea Perduta

środa, 29 lutego 2012

Zdjęcie na dziś – przedwiośnie


Pamiętam, jak czytałam „Przedwiośnie”. Opis, gdy Cezary Baryka idzie do krainy szklanych domów i, zamiast znaleźć utopię, napotyka błoto, roztopy, brud i szarość, zapadł mi w pamięci. Tak widzę przedwiośnie. Ale nie dziś. Dziś świeciło słoneczko, mocnym światełkiem i cała burowatość przedwiośnia, gdzieś się skryła. 



A z pytań   na dziś: dlaczego ludzie wykształcili śmiech? Śmiech, który potrafi zarażać, jest pozytywny, a gdy trwa dostatecznie długo czujemy się lepiej? Chciałabym kiedyś wejść do tramwaju i tak jak w tym filmie, zacząć się śmiać, a inni by do mnie dołączyli.  Mam na myśli   film "Bodhisattva in metro"  (http://www.youtube.com/watch?v=YdQnuqFlD7U&feature=related ), który polecam wszystkim.

Pozdrawiam z uśmiechem,
Platea Perduta

wtorek, 28 lutego 2012

Zdjęcie na dziś - grochy

Czasem mam tak, że zachwyca mnie wzór. Po prostu. Może dookoła nie ma ciekawszej stymulacji? A może po prostu zastanawia mnie trwanie rzeczy w jednym miejscu, niezmiennie przez czas?




Tak właśnie było z tym wzorkiem. Efekt siedzenia na trzech godzinach wykładu. By the way – czułam się jak dinozaur, bo obok mnie same roczniki z lat 90-tych. Młode takie, niewinne, niedoświadczone, pełne nadziei i optymizmu. Laptopy od rodziców, smartfony, liściki, pisanie na marginesach u koleżanek i kolegów w zeszytach. Jeszcze poznają życie!

Pozdrawiam Was z rozsądną dojrzałością,
Platea Perduta

poniedziałek, 27 lutego 2012

Zdjęcie na dziś – storczyki


Dni coraz dłuższe… Widać to po moich roślinkach, które ruszyły i kwitną, wypuszczają młode, zielone listki, rozrastają się.
Nie inaczej moje storczyki – kilka z kolekcji pięknie zakwitło. Poezja! Jak ja je lubię. Opieka nad nimi i ich oglądanie umila mi czas.



Swoją drogą, raz byłam w storczykarni w Łańcucie – niesamowite! Storczyki z całego świata: ogromne, malusie, pachnące, śmierdzące, kolorowe… Chciałabym tam pojechać jeszcze, przynajmniej jeden raz.

Dziś działo się jakieś pogodowe szaleństwo: słońce, śnieg, ciepło, zimno…

Pozdrawiam cieplutko,
Platea Perduta

Kiełki – smaczne, a przede wszystkim zdrowe


Nie pamiętam, kiedy zaczęłam hodować kiełki. Było to, co najmniej, 6 lat temu. Pomyślałam o hodowli, ponieważ kiełki, które udawało mi się czasem dorwać w sklepach szybko się psuły. Zwykle to były kiełki soi, a za tymi nie przepadałam. I stało się – zakupiłam kiełkownicę BIONATURA i zaczęłam hodować. Okazało się, że jest to niezwykle proste, a ponadto bardzo wydajne.

Jak hodować kiełki?

Potrzebujemy:  
Kiełki
Potrzebujemy nasiona na kiełki (moje ulubione to rzodkiewka). Na rynku dostępne są przeróżne nasiona: rzodkiewka, soja, fasolka mung, alfa-alfa, rzeżucha, brokuł, słonecznik… Ja najbardziej lubię kiełki rzodkiewki – rosną szybko - po ok. 4 dniach są gotowe do jedzenia, nie sprawiają problemu, są świetne solo i do kanapek. Koszt takich kiełków to ok. 3 zł – 4 zł. Co do innych kiełków – są zarówno tanie (np. rzeżucha – absolutnie najtańsza) i super drogie – np. brokuły. Radzę spróbować różnych i wybrać swojego faworyta. Pyszne są kiełki słonecznika, ale ciężko je dostać. Sezam np. kiepsko rośnie. Wszystkie kiełki grochowe, według mnie, śmierdzą. Próbujcie i znajdźcie swoje naj.

Kiełkownicę
Pewnie można sobie poradzić bez niej. Jednak z użyciem kiełkownicy, wykiełkowanie nasionek jest baaaardzo proste. Kiełkownica pozwala na sprawne i szybkie przepłukiwanie nasion, dzięki odpływom wody – unikamy gnicia nasionek, a przezroczyste naczynie sprawia, że temperatura wewnątrz jest nieco wyższa, co sprzyja rośnięciu. Koszt kiełkownicy to ok. 25 PLN, a więc nie majątek. Ponadto kiełkownica się nie zużywa (ja wciąż używam tej samej) i jest to wydatek jednorazowy. Kiełkownicę można znaleźć w ekologicznych sklepach lub w sieci, np. tu KLIK .

Wodę –kiełki wymagają podlewania dwa razy dziennie, więc bez dostępu do wody ani rusz. 

Miejsce – w półcieniu.




niedziela, 26 lutego 2012

Zdjęcie na dziś – poranek


Dziś obudziły mnie gruchające na balkonie gołębie. Zerwałam się na nogi – podbiegłam do okna i moim oczom ukazało się piękne jasne światło słoneczne i cudownie niebieskie niebo. Prawdziwy powiew zbliżającej się wiosny! Wspaniale! Kilka promieni mocnego słońca i od razu poczułam się lepiej. 



I jak tu nie wierzyć, że jesteśmy mocno związani z naturą?
Co prawda potem ciut się zachmurzyło. Kiedy wyszłam na pole, zaczął prószyć śnieg… Ale co tam! Grunt, że pierwsze podjazdy wiosny już się pojawiają.

Pozdrawiam Was słonecznie,
Platea Perduta

Olej kokosowy – cenne źródło zdrowia i młodości?


Niedawno zrobiłam sobie maseczkę (ZIAJA Maska kojąca z glinką różową). Maseczka, i owszem, bardzo przyjemna – faktycznie działa kojąco (na marginesie: polecam, jeżeli macie zaczerwienienia i ogniska zapalne na cerze), ale bardziej zainteresował mnie jej skład.

Olej kokosowy obecny w składzie tak mnie zaciekawił, że zaczęłam szukać na jego temat informacji.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...