sobota, 25 lutego 2012

Zdjęcie na dziś – łabędzie pod Wawelem


Dziś sielankowy obraz. Łabędzie na Wiśle pod Wawelem. Zdjęcie, przyznaję się, zrobiłam 30 stycznia br. na spacerze z Ewelką. Było bardzo zimno! Wisła zamarzła, a na nielicznych rozmarzniętych fragmentach pływały łabędzie, łyski, kaczki krzyżówki. 



Dziś byłam cały długi dzień na zajęciach, a zdjęcia które zrobiłam mnie nie satysfakcjonowały. Dlatego zamieszczam uwiecznioną chwilę sprzed prawie miesiąca.

Pozdrawiam Was kolorowo,
Platea Perduta

Pomadka Lovely WIBO - Kosmetyczny kawał


Dziś mam dla Was prawdziwy kosmetyczny joke. Zobaczcie na zdjęciu. 


Natural Lip Stick with aloe vera and Mentol (Lovely - WIBO) to pomadka do ust. Nawet ją lubię, bo daje taki sympatyczny chłodzik, a i usta stają się z nią dużo gładsze.  Używam jej jakiś czas. I najzwyczajniej do tej pory nie zwracałam szczególnej uwagi na to, co jest na niej napisane. Aż pewnego dnia mnie olśniło: „contains UVA/UVB”.

Moi Drodzy, według producenta ta pomadka zawiera promieniowanie ultrafioletowe A i B!



Oczywiście – to typowy chochlik. Pomadka powinna zawierać (i być może zawiera) filtry anty UVA/UVB – „contains anti-UVA and anti-UVB”, „contains UVA/UVB filters”.

Czytajmy, co piszemy – to taka moja rada na dziś!
Platea Perduta

piątek, 24 lutego 2012

Zdjęcie na dziś – zielono mi


Mam ostatnio nastrój na zdjęcia tematyczne. KOLORY! 
Mimo tej paskudnej szarości, burego podwórka, które widzę za oknem przez pozimowo brudne szyby, dziś zielone zdjęcie.



Ciekawe, czy ktoś wie – co na nim jest.

Tak czy inaczej – szaro-buremu przedwiośniu mówię stanowcze i zdecydowane: NIE.
Potrzebuję czegoś optymistycznego! Np. tego śpiewu ptaków, które podchmielone wyższą temperaturą już się cieszą nadchodzącą wiosną.

Pozdrawiam Was dziś kolorowo,
Platea Perduta

Recenzja ISANA krem z 5% zawartością mocznika


Wrażenia po użyciu kremu ISANA z mocznikiem - bardzo pozytywne. Z czystym sumieniem mogę go polecić

Ma przyjemną konsystencję, która rozprowadzona na skórze bardzo ładnie i szybko się wchłania. Zapach – przyjemny, nienatarczywy, taki kremowy. I efekt – skóra przyjemnie gładka i dobrze nawilżona. Krem zwykle nakładałam wieczorem, i rano czułam jeszcze tę aksamitną powłokę (ale nie tą z tych lepkich, tylko tych przyjemnych). 



Krem ISANA zakupiłam w Rossmannie za 3,99 PLN (150 ml). Cena nieduża, aczkolwiek opakowanie też dość małe.

Krem zużyłam po niecałych dwóch tygodniach.

Krem ISANA przypomina mi w działaniu, zapachu i konsystencji, krem Garniera z czerwonej serii. Nie porównywałam składu, pisze to tylko pod kątem działania.

Co do składu kremu ISANA – tu również jestem mile zaskoczona. Bo to nie tylko mocznik, ale i masło Shea oraz oliwa  z oliwek. Nie dziwota, że dobrze nawilża. A dzięki masłu Shea odżywia.

Naprawdę – dobry produkt, w dobrej cenie. Opakowanie jest nieduże, więc krem na pewno sprawdziłby się, jako nawilżacz wyjazdowy.

Szczerze polecam!
Platea Perduta

czwartek, 23 lutego 2012

Zdjęcie na dziś – w poświacie, prawie, księżycowej


Poszłam dziś na wykład… niestety wykładowca po półgodzinie czekania nie zjawił się. Nieco zdegustowana poszła w Kraków. W Pasażu Hetmańskim zobaczyłam pomarańczowe światło – ładnie rozświetlające szaro-burość miasta.



Byłam też w Księgarni CUD na Małym Rynku. Stałam się posiadaczką Kalendarza Księżycowego.
Może świadomość jak Księżyc wpływa na życie pomoże mi. W czym? Sama nie wiem. Już dawno nie byłam tak beznadziejnie zagubiona.

Platea Perduta

Maska kojąca ZIAJA – recenzja i wątpliwość


W ramach mojej cotygodniowej pielęgnacji, zafundowałam sobie maseczkę z ZIAI – z glinką różową do skóry wrażliwej.

Maseczka, owszem, koi skórę i matuje. Troszeczkę zmniejsza podrażnienia. Jest bardzo łagodna. Ma neutralny zapach i nie dużo kosztuje. Pojedyncza saszetka do zużycia na raz. Bardzo w porządku i ok.

Ma ciekawy skład – glinka różowa, olej Canola, glicerydy kokosowe, prowitamina B5. Te glicerydy kokosowe (nota bene certyfikowane) mnie najbardziej zaciekawiły.

Odnoszę wrażenie, że informacja na opakowaniu jest mylna (poniżej zdjęcie). Pozwolę sobie zacytować:
ECO-certyfikowane glicerydy kokosowe – źródło NNKT bogatych w kwasy omega3 i omega6 niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry.



Rozłożę to na czynniki pierwsze:
- ECO-certyfikowane – tzn. tenże składnik został oznaczony certfikatem ECO, czyli odpowiada pewnym ekologicznym normom i kryteriom.  No, dobrze – wszystkie „eko” osoby powinny zostać zachęcone.
- Glicerydy kokosowe – to nic innego jak tłuszcze kokosowe – czyli rozumiem olej kokosowy.
- źródło NNKT – czyli źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych – i tu przeżywam lekki szok, bo olej kokosowy to źródło głównie nasyconych kwasów tłuszczowych.
- źródło NNKT bogatych w kwasy – oj językoznawcy mieliby swoją wodę na młyn – wyszło nam „masełko maślane” – źródło kwasów tłuszczowych bogatych w kwasy tłuszczowe…
- omega-3 i omega-6 – i konia z rzędem temu, kto mi wskaże to „bogate źródło” tych kwasów. Olej kokosowy to bogate źródło, i owszem, ale kwasów nasyconych, a w tym kwasu laurowego. No dobrze, zawiera odrobinę kwasu linolowego i linolenowego (owych omega3 i omega 6), ale ich ilość nie przekracza 1 %. Jak to przyrównać do ok. 50 % kwasu laurynowego?

Hmm – czuję się ciut oszukana tym opisem na opakowaniu. No, chyba, że coś źle zinterpretowałam.

Źle?

Platea Perduta

środa, 22 lutego 2012

Zdjęcie na dziś – roztopy


Biegłam dziś do Jagiellonki po zamówione książki. Trasa niedaleko Błoń i popełniłam zdjęcie. Roztopy w pełni. Super. Już niedługo będzie cieplutko i baardzo przyjemnie.



W Jagiellonce puchy –znaczy się: ostatnie dni ferii na UJ. Ale już niedługo. Zdaje się, że już od jutra ruszają wykłady!

Trzymajcie się zdrowo,
Platea Perduta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...