Czasem mam tak, że zachwyca mnie wzór. Po prostu. Może dookoła nie ma ciekawszej stymulacji? A może po prostu zastanawia mnie trwanie rzeczy w jednym miejscu, niezmiennie przez czas?
Tak właśnie było z tym wzorkiem. Efekt siedzenia na trzech godzinach wykładu. By the way – czułam się jak dinozaur, bo obok mnie same roczniki z lat 90-tych. Młode takie, niewinne, niedoświadczone, pełne nadziei i optymizmu. Laptopy od rodziców, smartfony, liściki, pisanie na marginesach u koleżanek i kolegów w zeszytach. Jeszcze poznają życie!
Pozdrawiam Was z rozsądną dojrzałością,
Platea Perduta
Super!Ja też lubię takie nagłe i niepozorne zachwyty.
OdpowiedzUsuńJa widzę rząd kostek do gry, wszystkie z liczbą cztery. I zaczęłam się zastanawiać, jaką liczbę widzą Ci pietro wyżej - sprawdziłam - na ich podłodze powinny być trójki:)
Ps. By the way, nie wiedziałam, że "Tradycyjnie oznaczenia (oczek na kościach) są tak rozłożone, aby dodane liczby z przeciwległych ścianek zawsze równały się 7. Zasadę tę stosuje się co najmniej od czasów antyku."(Wikipedia)
Pozdrawiam!
Kości - to prawda. Też je widzę. A co do sumy oczek po przeciwległych brzegach - rozkminiłam to jako kilkunastolatka, gdy namiętnie grywałam z mamą w kości.
OdpowiedzUsuń