czwartek, 23 lutego 2012

Maska kojąca ZIAJA – recenzja i wątpliwość


W ramach mojej cotygodniowej pielęgnacji, zafundowałam sobie maseczkę z ZIAI – z glinką różową do skóry wrażliwej.

Maseczka, owszem, koi skórę i matuje. Troszeczkę zmniejsza podrażnienia. Jest bardzo łagodna. Ma neutralny zapach i nie dużo kosztuje. Pojedyncza saszetka do zużycia na raz. Bardzo w porządku i ok.

Ma ciekawy skład – glinka różowa, olej Canola, glicerydy kokosowe, prowitamina B5. Te glicerydy kokosowe (nota bene certyfikowane) mnie najbardziej zaciekawiły.

Odnoszę wrażenie, że informacja na opakowaniu jest mylna (poniżej zdjęcie). Pozwolę sobie zacytować:
ECO-certyfikowane glicerydy kokosowe – źródło NNKT bogatych w kwasy omega3 i omega6 niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry.



Rozłożę to na czynniki pierwsze:
- ECO-certyfikowane – tzn. tenże składnik został oznaczony certfikatem ECO, czyli odpowiada pewnym ekologicznym normom i kryteriom.  No, dobrze – wszystkie „eko” osoby powinny zostać zachęcone.
- Glicerydy kokosowe – to nic innego jak tłuszcze kokosowe – czyli rozumiem olej kokosowy.
- źródło NNKT – czyli źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych – i tu przeżywam lekki szok, bo olej kokosowy to źródło głównie nasyconych kwasów tłuszczowych.
- źródło NNKT bogatych w kwasy – oj językoznawcy mieliby swoją wodę na młyn – wyszło nam „masełko maślane” – źródło kwasów tłuszczowych bogatych w kwasy tłuszczowe…
- omega-3 i omega-6 – i konia z rzędem temu, kto mi wskaże to „bogate źródło” tych kwasów. Olej kokosowy to bogate źródło, i owszem, ale kwasów nasyconych, a w tym kwasu laurowego. No dobrze, zawiera odrobinę kwasu linolowego i linolenowego (owych omega3 i omega 6), ale ich ilość nie przekracza 1 %. Jak to przyrównać do ok. 50 % kwasu laurynowego?

Hmm – czuję się ciut oszukana tym opisem na opakowaniu. No, chyba, że coś źle zinterpretowałam.

Źle?

Platea Perduta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...